Jeżeli coś nie może lub nie ma prawa się wydarzyć, to wydarzy się na pewno – oto prawa Murphy’ego w telegraficznym skrócie. W dodatku mają tę niefortunną właściwość, że sprawdzają się niemalże w stu procentach. Te dotyczące pielęgniarek wcale nie są wyjątkiem. Prześledźmy kilka przykładów, które – o czym wie każda pielęgniarka – można mnożyć w nieskończoność.
Kiedy potrzebujesz pieniędzy, odwołują dyżur, a kiedy masz wspaniałe plany na weekend, musisz wziąć nadgodziny.
Wszyscy pacjenci mający największą nadwagę wymagają przenoszenia, a ci o wadze piórkowej najwyżej opatrunku na palec.
W nagłym wypadku najlepiej wyszkolony lekarz zawsze oferuje ci najwięcej rad i najmniej pomocy.
Nos zaczyna cię swędzieć zawsze wtedy, kiedy któryś z pacjentów ochlapał twoje jednorazowe rękawiczki płynami ustrojowymi.
Pacjent leżący daleko od dyżurki pielęgniarek wzywa cię o wiele częściej niż pacjent leżący najbliżej.
Lekarz z najmniej czytelnym pismem i największą kreatywnością w użyciu języka jest zawsze odpowiedzialny za pacjenta w stanie najbardziej krytycznym.
Po przebraniu się, nałożeniu rękawiczek, maski i zamknięciu za sobą drzwi izolatki zawsze przypominasz sobie tę jedną rzecz, którą koniecznie musiałaś zrobić, zanim tam weszłaś.
Za każdym razem, kiedy dajesz wolne dodatkowemu personelowi, bo nic się nie dzieje, następuje zalew nagłych wypadków.
Kiedy szef się do ciebie uśmiecha, powinnaś zacząć się poważnie obawiać o swoją posadę.
Lekarze pytają o twoje imię tylko wtedy, kiedy z pacjentem nie jest najlepiej.
Twoich sukcesów nikt nie dostrzega, ale twoje błędy wszyscy… a zwłaszcza szef.
Kiedy tylko wyjmiesz wenflon po odłączeniu kroplówki, lekarz zleci podłączenie następnych.
Żyły są zwykle nie w tym miejscu, w które wbijasz igłę.
Jeżeli pacjent potrzebuje czterech pigułek, w paczce są trzy.
Im lepiej sobie radzisz, tym więcej pracy ci zlecą.
Ilość czystej pościeli jest odwrotnie proporcjonalna do potrzeb.
Podwyżka wypada zazwyczaj tego samego dnia, w którym szpital podnosi opłaty na przykład za miejsca parkingowe.